Od jakiegoś czasu dostaję telefony z propozycją sprzedaży 500 złotówek. Najczęściej pojawiające się pytanie to: “Ile Pan płaci za 500 zł?”. Banknotów 500 złotowych przez ostatnie 50 lat w historii było co najmniej kilka rodzajów, a wliczając rzadsze serie, to pewnie i kilkadziesiąt. Pytanie jednak dotyczy banknotu współczesnego, jakby było to oczywiste.
Po wprowadzeniu do emisji w lutym 2017 roku, nastąpił chwilowy brak 500 złotówki. Czy było to spowodowane zbyt małą ich ilością wydrukowaną przez PWPW, czyli Polską wytwórnię papierów wartościowych, czy koniecznością zachowania większych jego rezerw przez NBP trudno stwierdzić. W tym okresie pięćsetkę dało się sprzedać w przedziale 550 – 600 złotych, oczywiście w bankowym stanie. Po paru miesiącach spóźnieni ze wszystkim dziennikarze (jeśli o czymś piszą w gazetach, to właśnie przestało być to rentowne) wypuścili serię artykułów o większej wartości tego pieniądza, niż nominał. Bez większego zastanowienia pisano również o seriach i ich rzadkości. Owszem banknot z serii AA była wart wielokrotnie więcej, niż nominał. Sęk w tym, że chodzi o pierwsze banknoty po denominacji. Serie wydaną w 1995 roku i nie będącą wznawianą, aż do zmiany grafiki parę lat temu. Druga kwestia jaka umknęła przewodnikom inwestycyjnym narodu, to fakt, że jeśli posiadacz zgiął ten banknot w portfelu, to jego stan poleciał o dwa oczka w dół.
Oczywiście kupuje banknoty 500 złotych, symbolicznie 10% poniżej wartości rynkowej, po 450.
Swój z chęcią sprzedam na +10% – 550 złociszy.
Jacyś chętni? 😉